Niezwykła rzeźba sprzed Instytutu Historii UŁ – Autonomizm XX

Pomysł na sztukę, która nie jest powiązana z reprezentacją realnego świata, narodził się jednocześnie w kilku punktach na mapie Europy na początku lat 20. XX wieku. Funkcję mimetyczną sztuki, czyli odtwórczą, z powodzeniem zastąpiła wówczas (i zastępuje ją nadal) np. fotografia i sztuka filmowa. Od tej pory koncept braku powiązania między sztuką a prostym odtwarzaniem form wizualnych znanych z rzeczywistości jest konsekwentnie eksplorowany przez artystów. Oczywiście istnieją też inne rodzaje gier, które artyści współcześni podejmują z widzem (np. happening, performance, sztuka krytyczna, op-art, itd.). Jednak pytanie o to, co „przedstawia” dana rzeźba, wydaje się dziś bardzo przebrzmiałe i bezzasadne.

Rzeźba autorstwa prof. Andrzeja Jocza, która znajduje się na dziedzińcu Instytutu Historii UŁ, należy do cyklu tzw. prac autonomicznych, w ramach którego artysta tworzy zgodnie z własną koncepcja filozofii twórczej formy – niezależne od natury. Korzysta jednak z proporcji, które wynikają z zależności wielkości i rozmiarów obiektów występujących w naturze. To sprawia, że rzeźby te choć niczego nie odwzorowują, to jednak są nam w pewien sposób bliskie i wydają się znajome. Poetyckie tytuły dopełniają tego poczucia „znajomości” z pracą. Jak tłumaczył profesor Andrzej Jocz w jednym z wywiadów: „Wszystkich autonomizmów stworzyłem dwadzieścia. Nie przypominają konkretnego wzoru z natury, nie mają odpowiednika w rzeczywistości i każdemu mogą się dowolnie kojarzyć”. 

Nie ma zatem chyba sensu szukanie w naturze wyjaśnienia, co rzeźba przedstawia. Jednak na uwagę zasługuje zagadkowy napis na jednej z zaokrąglonych „bierek”: „NIGDY POD WIATR HISTORII…”. W kontekście tego, że praca jest usytuowana przed budynkiem Instytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego, napis budzi skojarzenie z „wiejącym wiatrem historii”. Bowiem historia, nauka wykładana w tym gmachu, to nie tylko dyscyplina badająca skomplikowane „procesy dziejowe”. To także dzieje ludzi z ich charakterami, słabościami i rozterkami. Sentencja ta witając każdego dnia młodych adeptów nauki, której patronuje bogini Klio, w pewien sposób wydaje się też żartobliwie nawiązywać do wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego zatytułowanego „Ballada o trzęsących się portkach”. Jest on zakończony sekwencją (notabene również zapisaną majuskułą): 

GDY WIEJE WIATR HISTORII, 
LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM 
ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST 
TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM.

Materiał: Wydział Filozoficzno-Historyczny UŁ