Pani Klaudia z córeczką Roksolanką mieszkają w Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym UŁ przy ul. Rogowskiej w Łodzi
Z siostrą i jej koleżanką kilka dni po wybuchu wojny razem z tysiącami innych uchodźców piechotą przekroczyły granicę (autobusy już nie jeździły) i dotarły do Łodzi. Tutaj zaopiekował się nimi prof. Rafał Matera, dziekan Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ.
- To był, jak u wielu Polaków wtedy, w pierwszych dniach rosyjskiej agresji, spontaniczny odruch serca – wspomina prof. Matera. – Michał Mackiewicz, profesor EkSocu, opublikował na Facebooku informację, że udzieli schronienia Ukraińcom, uciekającym do Polski przed działaniami wojennymi. Niemal natychmiast zgłosił się do niego mężczyzna, który właśnie wiózł z granicy cztery kobiety i czworo dzieci. Michał mógł przyjąć pod swój dach tylko cztery osoby, więc ja zaprosiłem do domu ciężarną Klaudię i jej siostrę z dwójką maluchów.
Po kilku tygodniach udało się wynająć im na trzy miesiące samodzielne mieszkanie na Retkini, a kiedy jego właściciel wrócił z Anglii, pojawił się pomysł umieszczenia Klaudii, która była już wtedy w zaawansowanej ciąży, w obiektach Uniwersytetu Łódzkiego (siostra z dziećmi wróciła już wtedy do Ukrainy).
- Pani kanclerz Kamila Szcześniak zgodziła się na zakwaterowanie Klaudii w Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym UŁ przy ul. Rogowskiej – opowiada prof. Matera. – Udało się załatwić finansowanie jej pobytu ze środków wojewody łódzkiego.
Dziś młoda mama bardzo sobie chwali sobie pobyt w Centrum przy ul. Rogowskiej - ze względu na spokojną, zieloną okolicę i... bardzo smaczną kuchnię. W opiece nad córeczką pomaga jej mama, która dojechała do nich z Ukrainy po kilku miesiącach.
Pani Klaudia podkreśla doświadczenie wielkiej, bezinteresownej pomocy jaką otrzymała w Polsce, często od zupełnie obcych ludzi i poczucie serdeczności, której doświadcza na co dzień od wszystkich Polaków. Bardzo dziękuje za wielkie serca, które natychmiast otworzyli dla Ukraińców w potrzebie.
- Kiedy zaszłam w ciążę, nawet przez myśl mi nie przeszło, że Roksolankę przyjdzie mi urodzić za granicą, w Polsce - mówi wzruszona Klaudia. - Mimo bardzo ciepłego przyjęcia przez Polaków, którym od początku byliśmy wręcz zszokowani, chcemy jednak wracać do Ukrainy - żeby tato Roksolanki wreszcie był już z nami w domu, żeby już nigdy więcej nie trzeba było się rozdzielać, uciekać, tęsknić... Żeby wreszcie sytuacja w naszym kraju powróciła do normalności sprzed 24 lutego.
Mąż Klaudii i ojciec Roksolanki, natychmiast po wybuchu wojny zgłosił się do służby w obronie terytorialnej i pozostał we Lwowie. Jest skoszarowany. Klaudia pozostaje z nim w stałym kontakcie telefonicznym. Córeczkę widział do tej pory tylko na ekranie smartfona…
Urodzona w Łodzi Roksolanka będzie miała obywatelstwo ukraińskie, mama nie zamierza starać się dla niej o polskie. Przy pomocy prof. Rafała Matery pani Klaudia właśnie zarejestrowała córeczkę i załatwiła wszystkie związane z jej narodzinami formalności paszportowe w ambasadzie ukraińskiej.
Pani Klaudia bardzo chciałaby przyjechać do Polski już po wszystkim, kiedy wojna się skończy, ale nie jak dziś - w charakterze uchodźczyni. Wtedy też obiecuje zaprosić do siebie do Lwowa wszystkich, którzy dziś tak bardzo jej w Polsce pomagają.
Tekst: Paweł Śpiechowicz, Marcin Kowalczyk – Centrum Promocji UŁ
Zdjęcia: Adam Wróbel - Centrum Promocji UŁ